Kiedy miałem 17 lat, jeździłem w weekendy do dziewczyny PKS-em. Raz podczas takiego wyjazdu było strasznie gorąco, upał jak diabli, a pojazd stary, nie miał klimatyzacji, więc wszyscy otwarli okna. I weszła taka stara baba i stwierdziła, że jej wieje, więc zaczęła te okna zamykać. Wszyscy zwracali jej uwagę, by tego nie robiła, a ta dalej swoje. Ja jeszcze miałem ok. 40 minut jazdy, więc pomyślcie sobie w jakim dojechałbym na miejsce, o ile bym dojechał. Otworzyłem okno, a ta stara baba idzie do mnie z myślą, że zaraz mi je zamknie. Niewiele myśląc wyjąłem paralizator, nastawiłem na program pierwszy. Podeszła. I CYK STARĄ BABĘ PRĄDEM. Odsunęła się, wszyscy znów otwarli okna. Babce już nie wiało.