RYBY!

1
A więc, sytuacja miała miejsce jakieś 8 lat temu w moim rodzimym parku. Jakaś kurwa zabawa dla dzieci organizowana przez okoliczne koło wędkarskie ,czy coś w tym stylu, wszystko przez to że w naszym śmierdzącym parku było od chuja jakiegoś czebaczka, czy jakoś tak (inwazyjna ryba). Nie mogli zebrać funduszy na wytępienie tego to musieli wpierdolić w to małe niewinne dzieci, wąsate bydlaki.
Zawody zaczynały się bodajże o 9:00 ,ale okazało się że i dorośli będą mogli brać udział w tym cyrku, do wygrania były jakieś chujowe wędki z ruskiego bazaru, takie teleskopy tzw. krowie baty, gięły się w pół pod ciężarem własnych przelotek, gówno jakich mało. Rozstawiłem się na stanowisku z moim dziadkiem ,które sobie wylosowałem wcześniej i łowię, znaczy próbuję bo mój dziadek jest ekspertem i On wie lepiej, co minutę wpierdalanie się, a to że za długo czekam jak wyciągam podrywkę z wody (taka siatka na kiju), a to że za mało zanęty, a to że za szybko oddycham, wiecie...norma z takimi ludźmi. Minęła jakaś godzina i taki Janusz obok mnie (oczywiście bez koszulki) był już zajebany jak bela. Zaczął wydzwaniać po pijaku do kogoś starą nokią ,ale coś nie mógł sobie poradzić i pierdolnął nią o betonowe płyty ,które były brzegiem naszego stawu. Nokia nie byle gówno, odbiła się od betonu jak kauczuk i chlup do wody. Wkurwienie Janusza po troszku przygasło jakby ,przynajmniej Mi się tak wydawało, zaczął coś pierdolić do siebie pod nosem...pomyślałem sobie..chuj z nim, trzeba wygrać wędkę i nie zwracać na niego uwagi ,ale po chwili wyciąga z wody siatkę z tymi szprotami i zaczyna je wpierdalać na żywca, zgłupiałem. Ludzie w koło zaczęli się patrzeć jak na debila, ale On miał wyjebane...dziadki miały nawet ubaw i nie zdawali sobie sprawy co on tak naprawdę odpierdala, przecież tam było wtedy od chuja dzieci, ale nie ważne. Przyszedł On.....trzciny się zwinęły, wiewiórki spierdoliły do dziupli z wrażenia, wędkarze zaczęli podświadomie salutować, a wszystko to na cześć wodza jakim był gospodarz koła wędkarskiego. Pyta się ów gospodarz kolegi z zamiłowania co On, czy go nie popierdoliło i żeby zwijał sprzęt i wypierdalał. Janusz zaczął mu najeżdżać na nazwisko i mówić ,że jest kłusolem i widział jak zabiera sandacze z sieci itp. gospodarz nie wyczymał, złapał Janusza za szelki i wytarmosił na pobliską trawę, gdzie się zaczęli napierdalać i tak się zakończyły zawody, ogólnie było spoko...lecz niestety nie wygrałem tej upragnionej wędki :/ Ave ryby!
0.053504943847656